Dostałam dwie duże cukinie i tak myślałam, co by z nimi zrobić… Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie pietruszka – korzeń z natką, a na półce walały się resztki soczewicy. A jako że nie było dawno zupki, stwierdziłam, że takową popełnię. Co prawda zupki mi średnio wychodzą, zawsze są gęste i praktycznie więcej w nich „wsadu”, niż zupkowego charakteru, ale za to uwielbiam warzywne kremy! A do tego stawiam na surowiznę, więc dzisiejsza zupka będzie taką surową zieloną zupką – dodałam do niej mnóstwo dobrego zielska. Lubię też dobierać produkty kolorami, więc szukałam coś typowo zielonego. Wyszły mi 4 porcje, czyli za jednym razem machnęłam dwa obiady, tudzież obiad i kolację, wszak lepiej jeść świeżo po przyrządzeniu. W zupce gotowana jest tylko soczewica – wystarczy jej 15-20 minut. Opcjonalnie można całość podgrzać, ale w taki ciepły dzień, jak dziś, zupełnie jest to zbędne. Zupka jest pyszna, pożywna, sycąca, tania i bezglutenowa 🙂
Czego nam potrzeba?
- 200 g soczewicy zielonej lub brązowej
- pół średniej wielkości cukinii
- zielona część pora (opcjonalnie połowa białej części)
- 1 mały korzeń pietruszki
- parę listków natki pietruszki
- parę liści jarmużu
- ząbek czosnku
- sól, pieprz, tymianek (lub inne ulubione przyprawy)
- 3 łyżki nierafinowanego oleju (ja użyłam z czarnuszki, można użyć rzepakowego lub lnianego)
- szklanka przegotowanej wody
Jak to zrobić?
Soczewicę płuczemy, a następnie moczymy przez około godzinę. Zmieniamy wodę i gotujemy na sypko w niewielkiej jej ilości przez 15-20 minut. Do naczynia (ja używam litrowego szklanego słoika) wrzucamy pokrojoną cukinię, por, czosnek, jarmuż, pietruszkę, natkę, przyprawy oraz olej. Dodajemy przestygniętą soczewicę i blendujemy. Następnie małymi porcjami dolewamy wodę, aż do uzyskania pożądanej konsystencji (zależy, czy wolisz, aby była bardziej kremowa, czy bardziej zupkowa). Ogólnie lepiej dodać olej niż wodę, gdyż dzięki temu kremik będzie bardziej aksamitny, ale też i bardziej kaloryczny – decyzję zostawiam Tobie. Cukinia zawiera sporo wody i dolewanie jej dodatkowo jest kwestią opcjonalną i zależy, jaką chcemy uzyskać konsystencję. Ja dolałam łącznie nie więcej niż pół szklanki. Po zblendowaniu możemy zupkę podgrzać albo podawać od razu (zalecam surowiznę) udekorowaną natką pietruszki (u mnie z parapetu), czosnkiem, ziołami. Swoją drogą taki gęsty kremik jest dobry do jakiś zapiekanych bułeczek.
Zupkokremik jest bardzo pożywny, nie czuć kompletnie, że są tam surowe warzywa. Dzięki temu możemy przemycić surowiznę, jeśli za bardzo za nią nie przepadamy. Ponadto polecam takie połączenie osobom, które borykają się z anemią – mamy tutaj sporą dawkę żelaza (soczewica) oraz witaminy C (surowe warzywa, przede wszystkim natka), ale wtedy zalecam dodać mniej jarmużu. Pamiętajcie, że wysoka temperatura niszczy witaminę C, więc surowizna jest wskazana.
Pysznego zielska!
A tak à propos jedzenia kolorami, zgadnijcie, jaki zrobię kolejny warzywny zupkokremik? Podpowiem, że będzie już w jesiennych barwach…
15 komentarzy
Aleksandra
Dobre Zielsko
Magda
Dobre Zielsko
Natalia
Dobre Zielsko
Katarzyna
Dobre Zielsko
Basia
Dobre Zielsko
Waldek
Patrycja
Ewa
Dobre Zielsko
Edyta